Polski klientelizm
Zlecenie z Waszyngtonu, którego wykonania podjął się „dumny rząd" PiS, nie jest niewinne – pisze politolog przed warszawską konferencją w sprawie Iranu.
Nic o nas bez nas – tak brzmiała jedna z dewiz naszej dyplomacji. Nie zawsze skuteczna, jednak chętnie przez Polskę w różnych sytuacjach przypominana. I oto na naszych oczach zrywamy z tą tradycją, podobnie jak z wieloma innymi dobrymi standardami dyplomatycznymi. Na początek w odniesieniu do Iranu.
Otóż na zaproszenie Departamentu Stanu USA Warszawa organizuje (13–14 lutego), a może tylko gości, konferencję na temat Iranu, ale bez Iranu. Jak gdyby Iran nie był legalnym uczestnikiem stosunków międzynarodowych, jak gdyby nie istniał jako podmiot prawa międzynarodowego czy jako członek Narodów Zjednoczonych. To trochę tak, jak przedstawiciele Świętego Przymierza rozmawiali o sprawie polskiej w czasach zaborów.
Sojusznik to nie satelita
Trzeba powiedzieć otwarcie i z naciskiem, że nie ma żadnego dobrego uzasadnienia dla organizowania tego rodzaju konferencji w Warszawie. Biorąc pod uwagę jej format i cel, mogłaby się odbyć jako narada sztabowa w jednej z sal konferencyjnych Departamentu Stanu w Waszyngtonie, ale wtedy bez Polski, bo przecież Polska nie ma w sprawach irańskich niczego ważnego do powiedzenia. Nie jesteśmy żadnym istotnym graczem w tamtej części świata. Aby nim być, trzeba mieć tam jakieś poważniejsze wpływy i interesy, ale przecież tak nie jest.
Nie ma uzasadnienia, ale jest wyjaśnienie. Jest nim, niestety,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta