Dwie twarze Paryża
Za europejską retoryką Macrona o potrzebie głębszej integracji kryją się konkretne, jak najbardziej narodowe, interesy Francji – twierdzi publicysta.
Na początku marca Emmanuel Macron rozpoczął kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego, publikując manifest pt. „Europejski renesans". W ten sposób stanął do rywalizacji z krajową opozycją – „nacjonalistami" skupionymi wokół Marine Le Pen i zbuntowanym ruchem „żółtych kamizelek". To próba złapania wiatru w żagle w sytuacji, kiedy notowania prezydenta są bardzo niskie.
Balon ambicji
Jednocześnie zamierza zmienić mapę polityczną przyszłego PE. W Europie jego rywalem nie są już wyłącznie partie określane w manifeście jako populistyczne bądź nacjonalistyczne, ale także ugrupowania proeuropejskie, które nie poprą jego pomysłów lub wybierają status quo w procesach integracyjnych. Celem jest przyciągnięcie do nowego eurougrupowania nie tylko partii z frakcji liberalnej (ALDE), ale możliwie wszystkich sił dotychczasowego establishmentu.
Macron gromi odradzający się nacjonalizm w Europie. Jednocześnie wiele z jego pomysłów jest zgodne z interesami francuskimi i były wcześniej promowane przez elity tego państwa. Nic dziwnego, że skrywane za europejską retoryką interesy francuskie zderzyły się z interesami innych nacji. Odpowiadając na wizję „Europejskiego renesansu", przewodnicząca niemieckiego CDU zaproponowała Macronowi, aby w imię europejskości podzielił się francuskim miejscem w Radzie Bezpieczeństwa ONZ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta