Sędziowie od marszałka Sejmu
W procedurze powoływania sędziów po 1997 r. można znaleźć wiele błędów. Na ich podstawie da się podważyć powołania wielu sędziów, również tych od lat orzekających w SN – uważa wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego.
Czas podobno leczy rany. Jednak upływ czasu i ustępstwa władzy ustawodawczej w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości nie zdołały złagodzić atmosfery. Wręcz przeciwnie. Można odnieść wrażenie, że sędziowscy prominenci nie robią już nic, tylko kombinują jak podważyć prezydenckie powołania sędziów Sądu Najwyższego z 2018 r. A przecież większy problem mają wewnątrz własnego środowiska. Z analizy powołań w 2010 r. można bowiem wyciągnąć wniosek, który brzmi: od dziewięciu lat orzeka co najmniej 179 sędziów sądów powszechnych i administracyjnych, którzy zostali powołani w niewłaściwym trybie, przez nieuprawniony organ i na błędnej podstawie prawnej.
Powołanie sędziów w Polsce odbywa się w dwóch etapach: przygotowawczym, w którym Krajowa Rada Sądownictwa wyłania kandydatów i przedstawia prezydentowi RP wnioski o ich powołanie, właściwym – polegającym na powołaniu sędziów przez prezydenta RP w drodze postanowienia, który finalizuje następnie złożenie ślubowania. Kiedy w tragedii smoleńskiej (10 kwietnia 2010 r.) zginął prezydent Lech Kaczyński, procedury pierwszego etapu dotyczące kilkudziesięciu sędziów były w toku.
Wobec wakatu na urzędzie na podstawie art. 131 ust. 2 Konstytucji RP obowiązki prezydenta powinien tymczasowo wykonywać marszałek Sejmu.
W okresie od śmierci Lecha Kaczyńskiego, do zaprzysiężenia 6 sierpnia 2010 r. nowego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta