15 lat Polski w Unii: czas wielkiego przyspieszenia
Jerzy Kwieciński Polska A.D. 2004 i dzisiaj to pod wieloma względami dwa zupełnie inne kraje. Obie daty dzieli tylko 15 lat, ale patrząc na dokonane zmiany, możemy mówić o latach świetlnych.
Nie twierdzę, że wszystko zrobiono idealnie i wykorzystaliśmy każdą szansę, ale wszyscy zgodzimy się, że historia naszej obecności w Unii Europejskiej to raczej temat na odę niż epitafium. Chyba nie będziemy mieli też wątpliwości co do tego, że źródłami tego sukcesu są pracowitość i przedsiębiorczość Polaków. Tyle że – i tutaj pojawią się pewnie rozbieżności – one same mogłyby nie wystarczyć. Śmiem twierdzić, że w rozpędzeniu naszego gospodarczego silnika pomogły Polakom dwie turbiny. Jedna – mentalna, związana z samym wejściem do UE. Druga – inwestycyjna, czyli fundusze unijne. A dla jej dalszego działania kluczowy jest wynik nie tylko tych najbardziej medialnych negocjacji, dotyczących samej kwoty dla Polski, ale także zasad, według których będzie można pieniądze unijne inwestować.
Turbina mentalna
Proces integracji europejskiej stanowił urzeczywistnienie naszego wieloletniego marzenia o przynależności do tych, którzy za żelazną kurtyną żyli wygodnie i dostatnio, dumnie nosząc odznaki „prawdziwych Europejczyków". My też zawsze nimi byliśmy, ale od zakończenia II wojny światowej de facto raczej duchowo, bo w sensie politycznym mogliśmy co najwyżej za żelazną kurtynę tylko czasem zaglądać. Co prawda mieliśmy jeszcze 15 lat po 1989 r., kiedy wyszliśmy z mroku, a nasza przedsiębiorczość po prostu eksplodowała. Ale...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta