Anglia też się zmienia
Problem z Anglikami jest taki, że są te trzydzieści parę kilometrów od Europy i czują, że są inni, może nawet lepsi – mówi ekspert ds. finansów Jan Czerniawski, syn polskich imigrantów, absolwent Oksfordu.
Brytyjczycy, a głównie Anglicy, głosując za brexitem, chcieli powrotu dawnego świata, ale ponoć tej dawnej Anglii już nie ma.
Życie na wsi wciąż jest spokojne, ale i tam docierają zmiany. Wszyscy muszą więcej pracować. Nie ma już wielu ludzi, którzy żyją wygodnie, czerpiąc zyski z latyfundiów.
Czerwona budka telefoniczna, charakterystyczna taksówka, dżentelmen w meloniku – tego się już nie spotka?
Rzadko. Zostały kluby i puby. Puby są dla wszystkich, kluby wciąż są ekskluzywne.
Herbatka o piątej?
Coraz rzadziej.
Czego broniono, głosując za wyjściem z Unii? Pinta naprawdę jest tak ważna?
To niewyobrażalne, aby ktoś w Anglii zamawiał pół litra piwa. Długość mierzy się w calach, stopach, łańcuchach, długościach pługu itd. Takie odmienności przetrwały mimo globalizacji. Anglicy bali się, że UE będzie z czasem je zwalczać. Że będzie narzucać poprawność polityczną i migracje. W Anglii ceni się tradycyjne wartości, którym jakoby Unia zagrażała: flegmatyczny styl bycia, tolerancję i zdolność do kompromisu.
Jakoś tej zdolności nie było widać po cyrku w parlamencie i prasie brytyjskiej.
Emocje były zbyt silne. Podziały przekraczają lojalności partyjne i klasowe. Zwolennicy brexitu uważają, że Unia przeszkadza im w rozwoju, w decydowaniu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta