Mamy duże rezerwy
Kapitan siatkarskiej reprezentacji Polski Michał Kubiak o zakończonym w niedzielę turnieju w Gdańsku, olimpijskiej przyszłości i grze w japońskim klubie.
W ostatnim meczu w Gdańsku wystarczyło wygrać jednego seta ze Słowenią, by awans na igrzyska stał się faktem. Ale Słoweńcy zaczęli to spotkanie znakomicie, w pierwszej partii byli górą. Pojawiły się nerwy?
Nauczyliśmy się już, by w takich sytuacjach nie panikować, to też jest naszą siłą. Oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę, że Słoweńcy mogą być groźni, że ich siłowe rozwiązania są skuteczne, ale wiedzieliśmy też, co należy robić, by przechylić szalę na swoją stronę. Kwestią czasu było, kiedy Słoweńcy zaczną popełniać błędy. I tak też się stało. Ryzykowali w polu zagrywki, bo wiedzieli, że to ich jedyna szansa, i tracili punkty. A my z zimną krwią robiliśmy swoje. Później była wielka radość, bo awans na igrzyska już w pierwszym podejściu oznacza, że mamy rok spokoju. Tego właśnie chcieliśmy i mamy to.
Dzień wcześniej rozbiliście Francję, która też miała wielki apetyt na awans. Oczekiwano trudnego meczu, nie brakowało głosów, że to oni mają więcej atutów, a skończyło się na szybkim 3:0. Co zadecydowało o takim obrazie tego spotkania?
Bardzo dobry serwis, który odrzucił ich od siatki i uniemożliwił Benjaminowi Toniuttiemu takie rozgrywanie, jakie lubi, a co za tym idzie zwiększył nasze szanse na skuteczny blok. Postawiliśmy ścianę, przez którą nie byli się w stanie przebić, bo na tzw. wysokiej piłce nie są mistrzami....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta