Blackout na Wyspach to ostrzeżenie dla Europy
Z systemu wypadły dwie elektrownie, co sprawiło, że operator systemu firma National Grid postanowiła gwałtownie ograniczyć zużycie prądu.
W efekcie stanęły pociągi i metro, w Londynie, Liverpoolu czy Glasgow przestała działać sygnalizacja uliczna. – To pandemonium – kwitował krótko jeden z tych, którzy spędzili niemal sześć godzin w wagonie metra. Dzieci płakały, pasażerowie próbowali załatwiać potrzeby fizjologiczne przez okna.
Awaria na Wyspach to memento dla całej Europy, a zwłaszcza Niemiec, które miały się znaleźć o krok od kryzysu w czerwcu – i to co najmniej trzykrotnie. Nie dość, że wraca koniunktura gospodarcza (a zatem i większy pobór), to jeszcze Europa mocno inwestuje w OZE, na co systemy energetyczne nie są gotowe. Polskę paradoksalnie chroni to, że nie ma zbyt wielu połączeń z systemem Europy Zachodniej. —mj