Dolar nie ma sobie równych
Amerykańska waluta była w środę silniejsza od swoich głównych konkurentów. W górę pchały ją dobre dane z gospodarki. Piotr Zając
Opublikowane po południu odczyty dotyczące rynku nieruchomości w USA pokazały, że w styczniu zarówno liczba pozwoleń na budowę domów, jak i budów już rozpoczętych przebiły prognozy. Wprawdzie pojawił się też wyższy niż oczekiwania odczyt inflacji producenckiej, ale przy jej obecnych poziomach i stanie amerykańskiej gospodarki trudno uznać go za czynnik wspierający gołębią politykę Fedu. W tym kontekście nie dziwi fakt, że euro spadało w środę nawet do 1,9782 dol. To oznacza, że lutowa deprecjacja euro względem dolara pogłębiła się już do 2,8 proc. Tak słabego lutego wspólna waluta nie miała od 2013 r.
Dolar był w środę silniejszy także od funta, franka i jena, a więc całej palety głównych walut. Tego ostatniego dodatkowo osłabiły dane z japońskiej gospodarki – grudniowy odczyt dotyczący zamówień na sprzęt, maszyny i urządzenia wypadł 3,5 pkt proc. poniżej prognoz.
W relacji do złotego dolar także drożał. Po południu kurs dotarł do 3,9631 zł, co stanowi nowe tegoroczne maksimum.