Gry znad Wisły rosną w siłę
Studia są coraz mocniejsze, ale wyzwań nie brakuje – mówi Jakub Marszałkowski, współzałożyciel Indie Games Polska.
O polskim rynku gier dużo się mówi, ale niewiele jest konkretnych danych. Jak rzeczywiście on wygląda?
Musimy rozróżniać rynek gier od branży gier, czyli producentów albo produkcji gier. Cały czas szukam dobrego pomysłu, jak to tłumaczyć. I może wymyśliłem: jachty. Wiemy z prasy, że jesteśmy potentatem w produkcji i eksporcie jachtów: 22 tys. sztuk rocznie. Ale przecież nie powiemy o tym – polski rynek jachtów jest ogromny, osiągnął już 22 tys. sztuk rocznie.
W grach mamy oczywiście polski rynek, ale nie jest zależny od polskiej produkcji. Gramy, jak cały świat zachodni, w globalne tytuły. Faktycznie, trudno tu o dobre dane, ale szacujemy, że 97 proc. gier na tym rynku pochodzi z zagranicy. Albo ujmując to tendencyjnie: jest to kilkanaście globalnych koncernów sprzedających gry w Polsce. Połowa ma lokalne oddziały robiące dystrybucję, pozostałe mają globalne platformy cyfrowe. Dlatego nas interesuje to mniej. Bardziej – krajowi producenci gier, tworzący tu miejsca pracy, płacący podatki, ale też eksportujący 96 proc. produkcji i w ten sposób budujący dodatni bilans handlowy kraju.
Niedawno pojawił się raport o branży gier, którego jesteście współautorem. Jaki obraz branży się wyłania, chyba przeważają informacje pozytywne?
Opracowanie jest adresowane na zewnątrz, po części to promocja...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
