Nigeryjski kocioł
Niektórzy opisywali tę wojnę jako akt ludobójstwa, ponieważ secesja nigeryjskiej prowincji Biafra przyniosła co najmniej milion śmiertelnych ofiar. W olbrzymiej większości ludzie ci nie zginęli jednak w walkach, lecz zmarli z głodu wywołanego blokadą zbuntowanej prowincji przez ówczesne władze Nigerii. Ta historia rzuca ponury cień na najludniejsze państwa w Afryce.
Konflikt na południowo-wschodnim krańcu Nigerii dobiegł końca dokładnie pół wieku temu, ale dla wielu wciąż się nie skończył. „Kraj wciąż jest nawiedzany przez duchy tej wojny. Po prostu wstrzymano walkę, nie próbując odnieść się do jej przyczyn. Odmawiając debaty o jej spuściźnie, władcy kraju podsycili tylko głębokie, groźne rozczarowanie" – podsumowuje Max Siollun, nigeryjski historyk i autor opracowań dotyczących m.in. secesji Biafry.
W 50-milionowym wówczas kraju (symboliczny próg populacji Nigeria przekroczyła mniej więcej w 1965 r., dziś liczba ta przekracza 200 mln) zbuntowana grupa Igbo stanowiła w przybliżeniu 13,5-milionową mniejszość. Po upadku Biafry w styczniu 1970 r. lud ten pozornie roztopił się w etnicznej mozaice państwa. Dbali o to rządzący, a niemal wszyscy – włącznie z rządzącym dziś Muhammadu Buharim – wywodzili się z dowództwa armii, która przyjęła kapitulację secesjonistów. Igbo rozproszyli się po całym kraju, pozornie zniknęli z pola widzenia. Odwet wzięli za to w literaturze: zarówno laureat Bookera i potencjalny noblista Chinua Achebe (we wspomnieniach „There was a country. A personal history of Biafra"), jak i gwiazda ostatnich lat – wydawana również w Polsce Chimamanda Ngozi Adichie (w powieści „Połówka żółtego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta