Akcja Stamm
6 maja 1944 r. Kilkanaście minut po godz. 12. Skrzyżowanie ulic Czerniakowskiej i Szwoleżerów w Warszawie.
Huk wystrzałów dobiegający z okolic pl. Na Rozdrożu nie milknie od dłuższego czasu. Ale teraz jest wyraźniejszy. Zbliża się. Po chwili „Kama" zauważa pierwszy samochód. Czarny mercedes jedzie szybko, ale zygzakiem, niczym pijany miota się od rynsztoka do rynsztoka wyboistej uliczki. Łączniczka staje na skraju chodnika, aby mogli ją zauważyć, ale auto nawet nie zwalnia. Migają w pędzie jedynie znajome twarze żołnierzy z jej oddziału. Drzwiczki z prawej strony są niedomknięte, wystają czyjeś nogi. Niedobrze. U wylotu Szwoleżerów pokazuje się półciężarowy chevrolet. Stojący „na pace" „Lis" daje jej jakieś rozpaczliwe znaki – ma się ewakuować, jechać z nimi. Dziewczyna jednak zostaje na posterunku. Jest coraz bardziej zdezorientowana, czuje, że zdarzyło się coś bardzo złego. Gdzie jest trzeci wóz, gdzie jest reszta chłopaków, przecież do akcji wyznaczono ich ponad dwudziestu? Nareszcie nadjeżdża wanderer. A w zasadzie gna jak szalony. Tuż za nim pościg – trzy albo cztery auta Gestapo. Ostrzał idzie już z każdej strony, bo na ogrodzenie przy ul. Czerniakowskiej wdrapało się kilku Niemców z karabinami. Dołączają do nich także żołnierze z pobliskiego bunkra. Silnik wanderera przeraźliwie rzęzi. Nagle gaśnie i auto zatrzymuje się na wysokości domu z numerem 124. „Kama" widzi, jak z samochodu ktoś...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta