Dramatyczny początek
Hubert Hurkacz odpadł w pierwszej rundzie, choć był blisko wyjścia z sytuacji beznadziejnej. Życiowy sukces Mai Chwalińskiej. Dziś gra Iga Świątek.
Pierwsza była Maja Chwalińska. Wygrała z Kateriną Siniakovą 6:0, 7:5.Rywalka wiadomo: deblowa mistrzyni wielkoszlemowa, w singlu raczej nie nawykła do długich przebieżek i wymian, co Polka wykorzystała ze sprytem i wdziękiem. Dziewczyna z Dąbrowy Górniczej może ma postać skromną i wzrost niewysoki, ale duch nie do złamania.
Trzy rundy eliminacji w Roehampton przeszła pięknie, pierwszy w życiu mecz Wielkiego Szlema, od razu w Wimbledonie, wykorzystała jeszcze piękniej. Grała tak, jak powinno się grać na trawie: biegać lekko, slajsować dużo, by męczyć kolana rywalki, grać szybko i serwować porządnie. Jak sama powiedziała „Rz”, wygrała, gdyż często zmieniała rytm, grała aktywnie, a rywalki tego bardzo nie lubią. No i cieszyła się meczem.
– Niektórzy mówią, że to jest dopiero druga runda, ale dla mnie to jest bardzo duży krok. Na początku byłam szczęśliwa, tylko dlatego, że znalazłam się na tym korcie. Stąd ten luz i świetne samopoczucie. Potem, jak było widać, doszedł stres, to normalne. Gdzie jednak uczyć się opanowania emocji i walki ze stresem, jak nie w Wimbledonie? W sumie jednak, po prostu, czuję szczęście. Nie mam pojęcia, co robiłam po meczu. Chyba jakoś skakałam jak dziecko. Już niczego nie pamiętam – mówiła nam w salce konferencyjnej.
Przy okazji odpowiedziała biegłym angielskim na kilka pytań redaktora Paula Newmana, czyli można rzec, że udzieliła pierwszego w życiu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta