Długa droga do uniezależnienia się Europy od azjatyckich chipów
Choć w Unii i USA powstaje alternatywa dla produkcji półprzewodników tajwańskich, koreańskich czy chińskich, to i tak przez najbliższe lata inwestycje te nie uchronią przed ewentualnymi reperkusjami konfliktu Pekin–Tajpej.
We wtorek prezydent USA Joe Biden podpisze ustawę o subsydiowaniu producentów półprzewodników na terenie Stanów Zjednoczonych. Zasili ich kwotą 52 mld dol. (choć budżet całego programu Chip and Science to ok. 280 mld dol.). UE pracuje nad podobnym projektem subwencji wartym 30–50 mld dol. To odpowiedź na zagrożenie ze strony Chin i potencjalną blokadę Tajwanu, który dziś jest jednym z kluczowych centrów technologii. Eskalacja napięcia na linii Pekin–Tajpej nie pozostanie zatem bez wpływu na inne rynki.
Uzależnienie świata od produkcji chipów w tym regionie to wyzwanie, z którym UE i USA chcą sobie jednak poradzić. Czy to się uda?
Europa przespała lata i jest na marginesie
Z pewnością w zakresie budowy alternatywy dla azjatyckich układów scalonych sporo się dzieje. Wystarczy wspomnieć o budowie gigafabryki Intela w Arizonie (w stanie tym swoje instalacje wybuduje też tajwański potentat TSMC), która ma być uruchomiona w 2024 r., czy wyborze przez ten koncern Niemiec (wygrały z Polską walkę o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta