Brazylia nigdy nie zdradzi Rosji
Lula da Silva rozpoczyna kampanię wyborczą z kolosalną przewagą nad Bolsonaro. Ale i on nie pomoże Ukrainie.
W tej rozgrywce nikt poza Lulą i Bolsonaro się nie liczy.
– Polaryzacja brazylijskiej opinii publicznej jeszcze nigdy nie była tak głęboka – uważa Adriano Laureno, szef instytutu analitycznego Prospectiva w São Paulo. Choć obaj kandydaci w polityce są obecni od dziesięcioleci, dopiero w środę (czasu warszawskiego) na uroczystości w Najwyższym Sądzie Wyborczym zobaczyli się na żywo po raz pierwszy – jeszcze jeden sygnał nienawiści, jaka dzieli dwie części Brazylii.
Datafolha, źródło najbardziej szanowanych sondaży, uważa, że na Lulę byłoby gotowych głosować 2 października aż 47 proc. wyborców, podczas gdy jego rywal musiałby się zadowolić 29 proc. Polityk, który jest nieraz nazywany „latynoskim Wałęsą,” bo wielką karierę polityczną rozpoczynał w związkach zawodowych, walczy wręcz o wygraną w pierwszej turze, co w historii demokratycznej Brazylii jeszcze się nie zdarzyło. Aby zwiększyć szanse na sukces, jako wiceprezydenta dobrał sobie Geraldo Alckmina, byłego gubernatora najpotężniejszego stanu kraju, São Paulo. Liczy, że przyciągnie on przynajmniej część umiarkowanego elektoratu.
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta