Baltic Pipe – fakty i mity
Można podejrzewać celowe działanie, aby kontrakt norweski przygotowany przez rząd Jerzego Buzka umieścić na 20 lat w koszu, wraz z projektem Baltic Pipe. Konsekwencją była dominująca pozycja Gazpromu na naszym rynku.
Za kilka tygodni uruchomiony zostanie gazociąg Baltic Pipe łączący Polskę z Danią, a w konsekwencji z norweskim szelfem kontynentalnym. To niewątpliwie sukces obecnego rządu, który likwiduje dominującą pozycję rosyjskiego Gazpromu na naszym rynku. Nasuwa się pytanie: dlaczego na realizację tego projektu musieliśmy czekać ponad 20 lat? Bo przecież mógł on zostać zrealizowany w oparciu o porozumienia z Danią i Norwegią z 2001 r. To rząd premiera Jerzego Buzka (1997–2001) uznał, że problem dywersyfikacji dostaw gazu do Polski jest jednym z najbardziej istotnych wyzwań polityki energetycznej państwa.
Już wtedy wychodziliśmy z założenia, że Federacja Rosyjska traktuje dostawy nośników energii, zwłaszcza gazu ziemnego, jako narzędzie imperialnej polityki zagranicznej. Jego dostawy na zdominowany, niekonkurencyjny rynek są źródłem dodatkowych dochodów. Te ponadstandardowe dochody rosyjskiego dostawcy to płacona przez polskich odbiorców renta za brak technicznych możliwości importu gazu z innych kierunków. Dlatego oceniamy jako szkodliwe dla strategicznych interesów państwa zakwestionowanie przez naszych następców koncepcji dywersyfikacji dostaw gazu do Polski i utrzymanie dominującej pozycji Gazpromu na naszym rynku.
Sukces PiS i PO-PSL
Na tle tych wydarzeń pozytywnym przykładem ciągłości polityki energetycznej w tym zakresie są rządy tworzone...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta