Bluzg nad Wisłą
Agresja językowa w naszym życiu publicznym trwa nieposkromiona. Politycy nie ponoszą jej prawnych konsekwencji i nie myślą o jej skutkach dla kraju. A obywatelom grozi stępienie na pogardliwe albo nienawistne wypowiedzi – pisze poeta.
Już nawet prezydent RP w rocznicę cudu nad Wisłą stworzył groźny precedens. Dotąd chyba ani on, ani żaden poprzednik na urzędzie nie użył równie obraźliwej inwektywy jak „durnie i zdrajcy”. Nazwał tak ludzi, którzy w ostatnim roku jakoby atakowali „werbalnie i nie tylko” żołnierzy i pograniczników niewpuszczających imigrantów na białoruskiej granicy. Poniżył osoby i organizacje głoszące, że tzw. push-backi kłócą się z prawami człowieka i ludzką wrażliwością. Głowa państwa dała znak, że tak wolno.
Śmieć, pajac, cham
Ale wolno tylko tym, których chroni immunitet lub polityczna kontrola nad wymiarem sprawiedliwości. Zwykli obywatele podlegają (tak jak powinni podlegać także politycy) paragrafom kodeksu karnego, dotyczącym zniesławienia i zniewagi. Na przykład w okresie kryzysu na granicy dawny działacz opozycji demokratycznej określił funkcjonariuszy państwowych jako...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta