Gospodarz słaby jak nigdy
Katarczycy przegrali w meczu otwarcia 0:2 z Ekwadorem. Bohaterem strzelec dwóch goli Enner Valencia.
Organizatorzy najpierw zafundowali kibicom sprint przez historię - były maskotki i piosenki z poprzednich turniejów oraz uszlachetniony siwizną Morgan Freeman - a później po oczach uderzyła teraźniejszość. Emirowi Tamimowi w loży honorowej, tak samo jak cztery lata temu Władimirowi Putinowi, towarzyszyli szef FIFA Gianni Infantino i saudyjski książę koronny Mohammed bin Salman.
Sędzia gwizdnął, kibice śpiewali, wszystko szło dobrze aż do trzeciej minuty. Enner Valencia trafił do siatki, ale wcześniej był spalony. Minęło kilka chwil, kapitana Ekwadorczyków powalił bramkarz gospodarzy i sam Valencia znów trafił do siatki - tym razem prawidłowo.
Nie pomógł zorganizowany doping fanów wystrojonych w katarskie koszulki, nie pomogło zatroskane spojrzenie Tamima. Ekwadorczycy organizowali naloty dywanowe na pole karne gospodarzy, kolejną bramkę dołożył Valencia i z każdą upływającą minutą coraz bardziej stawało się jasne, że może oglądamy nawet najsłabszą drużynę gospodarzy w całej historii mundiali.
Lokalni kibice i nie kibice już przed meczem otwarcia rozlali się po mieście. Jest wśród nich Ishan, uzbrojony w bujny, czarny wąs i katarską koszulkę....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta