Przy przetargach trzeba się liczyć z czarnym scenariuszem
Działania zamawiającego nie mogą prowadzić do przerzucenia na wykonawców zbyt dużych ryzyk i odpowiedzialności za zdarzenia, na które nie mają oni wpływu. W idealnym świecie zamawiający opisywałby dokładnie szczegóły realizacji przyszłej umowy, wykonawca zaś identyfikowałby je i wyceniał w ofercie.
Ocena ryzyk kontraktowych może być źródłem sukcesu, ale także porażki wykonawcy. Celem wykonawców nie powinno być bowiem wyłącznie pozyskanie zamówienia i zawarcie umowy z zamawiającym, ale też jej realizacja, zgodnie z przyjętymi założeniami. To z kolei może okazać się niewykonalne, gdy na etapie ofertowania popełniono błędy, zwłaszcza w odniesieniu do szacowania ryzyk kontraktowych.
Czarny scenariusz
Samo pojęcie „ryzyka” oznacza tyle, co możliwość, że coś się nie uda. Ryzyka kontraktowe będą więc tzw. czarnymi scenariuszami, jakie mogą ziścić się w trakcie realizacji zamówienia publicznego. W orzecznictwie zarówno sądów powszechnych, jak i KIO, nie budzi najmniejszych wątpliwości, że strony zawierające umowę muszą ponieść tzw. „zwykłe ryzyko kontraktowe”, które wiąże się ze stałymi, normalnymi zmianami, jakie zachodzą w stosunkach społeczno-gospodarczych, np. ryzyko wzrostu cen, ale też inne ryzyka, takie jak np. nieosiągnięcie określonych parametrów czy wystąpienie opóźnień.
Z poszczególnymi rodzajami zamówień wiążą się charakterystyczne dla nich ryzyka kontraktowe, choć w każdym przypadku to dokumentacja konkretnego zamówienia będzie wyznaczała krąg potencjalnych ryzyk kontraktowych. Od profesjonalnego wykonawcy wymaga się, aby w pierwszej kolejności umiał takie ryzyka zidentyfikować, a po drugie, żeby je wycenił....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta