Brytania nie całkiem kolorowa
Premier ma korzenie hinduskie, a burmistrz Londynu, jak i pierwszy minister Szkocji – pakistańskie. Mimo to królestwo jeszcze nie uporało się do końca z rasizmem.
Od pierwszego spojrzenia wiadomo, że rodzina Suelli Braverman nie żyła na Wyspach od wieków. Rodzice minister spraw wewnętrznych przyjechali tu z Indii, Kenii i Mauritiusa. Można by więc oczekiwać, że ich córka, która zrobiła wielką karierę w Wielkiej Brytanii, będzie chciała, aby i inni mogli pójść tą drogą.
Ale tak nie jest. To właśnie Braverman pilotuje przedstawiony na początku marca w Izbie Gmin projekt jednej z najbardziej restrykcyjnych ustaw migracyjnych w świecie zachodnim, która łamie podstawowe regulacje prawa międzynarodowego. Jeśli wejdzie w życie, nielegalni imigranci, którzy dostali się do królestwa np. na pontonach z francuskiego wybrzeża, nie będą mieli prawa złożyć podania o azyl, otrzymają dożywotni zakaz przyjazdu do królestwa i będą deportowani do takich krajów jak Rwanda. Nawet Karol III ma wątpliwości, czy to jest zgodne z tradycją kraju, który zbudował największe imperium świata.
Elitarne szkoły
Przypadek Braverman dobrze pokazuje, jak Wielka Brytania miota się między zaskakującymi karierami politycznymi dzieci imigrantów z dawnych kolonii...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta