Izrael nie wie, czym jest
Izraelczycy nigdy się między sobą nie umówili co do szokująco długiej listy ważnych spraw – pisze publicysta.
Po 12 tygodniach protesty przeciwko zmianom w sądownictwie osiągnęły pod koniec marca punkt kulminacyjny – 700 tysięcy ludzi na ulicach i strajk generalny. Nie działały lotniska, porty, banki, uczelnie i opieka zdrowotna. Takiej presji nie wytrzymałby żaden polityk i nie wytrzymał jej też Beniamin Netanjahu. Cofnął się o pół kroku i reformę zawiesił. Nie jest to koniec kryzysu, a zaledwie pauza, ale przynajmniej na chwilę emocje opadły. Powstaje jednak pytanie, jak Izrael znalazł się w takim punkcie.
Najbardziej oczywisty jest klucz personalny. Za podobnym kryzysem stoi przecież zawsze jakiś zdeprawowany polityk o niebezpiecznych ciągotach, grupa radykałów, którzy wzięli się nie wiadomo skąd i uparcie jątrzą albo – naczelny szkodnik współczesnych demokracji – populista obiecujący gruszki na wierzbie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta