Nie chcę uciekać ze swojej ziemi
– Koledzy namawiali mnie, bym pozostała w Polsce, ale uznałam, że muszę wrócić na Białoruś – mówi „Rzeczpospolitej” Andżelika Borys, szefowa prześladowanego przez reżim Związku Polaków na Białorusi.
Po ponad dwóch latach została pani w końcu oczyszczona z fałszywych zarzutów. W międzyczasie spędziła pani rok w areszcie. Jak się pani czuje?
Człowiek po takich przejściach jest uwrażliwiony na cierpienia innych. Znacznie bardziej martwię się o innych ludzi. Zmieniają się wartości. To, co kiedyś było ważne, staje się nieważne. Nie czuję jakiejś euforii czy radości. Przede wszystkim martwię się o moich kolegów, o to, by Andrzej Poczobut wyszedł na wolność. Martwię się o moje koleżanki Irenę Biernacką, Marię Ciszkowską, Annę Paniszewą. By mogły wrócić do swoich domów. Przecież tu się urodziły i na pewno mocno tęsknią. Martwię się też o inne osoby, by miały normalny byt.
Mówi pani, że wartości człowieka się zmieniają. Co teraz dla pani jest ważne, a co straciło na znaczeniu?
Dla mnie jest ważne zdrowie moich bliskich i kolegów. Cieszę się, że widzę słońce i niebo. Cieszę się, że słyszę piękny śpiew ptaków, na które wcześniej nie zwracałam uwagi. Cieszę się z tego, że osoby, z którymi przebywałam w areszcie, teraz są już w innym miejscu. Zdecydowanie na drugi plan odchodzą rzeczy materialne. Ważniejsze są ludzka przyjaźń i solidarność. Lepiej usłyszeć dobre słowo czy doświadczyć miłego gestu, niż otrzymać jakiś prezent.
Jak ważna jest solidarność dla ludzi, którzy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta