Pokazaliśmy Ukrainie, że na Polskę nie ma co liczyć
Kryzys zbożowy udowodnił, że rząd Polski działa w interesie strony rosyjskiej – mówi prof. Bogusław Liberadzki, eurodeputowany Lewicy, b. minister infrastruktury.
Jak załatwiłby pan sprawę tranzytu ukraińskiego zboża?
Sprawę tranzytu trzeba traktować nie jako wielki problem czy zlecenie nadzwyczajne, tylko jako normalną usługę o charakterze gospodarczym. To się nazywa „eksport usług transportowych”. Czyjś towar przejmują nasi przewoźnicy, dostarczają go do drugiej granicy i za to pobiera się opłatę. To zresztą jeden z najbardziej preferowanych kierunków, jeżeli chodzi o dochody, które może uzyskiwać polski transport.
Czy to oznacza, że w ramach tej usługi zawarta jest gwarancja, że zboże zostanie przewiezione od punktu A na jednej granicy do B na drugiej?
Jest to warunek sine qua non. Nikt nie zleci przewozu towaru, który po drodze się zdematerializuje. To powinien być kontrakt na usługę o charakterze tranzytowym. Przewóz towaru z granicy polsko-ukraińskiej z określonego punktu i dostarczenie go do punktu, w którym zboże będzie mogło opuścić UE, która zrobiła już bardzo dużo, by taki tranzyt był możliwy. Sfinansowała główne ciągi komunikacyjne – kolejowe i drogowe. To...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta