Prokurator to nie śledczy, czyli skąd się wzięła prokuratura
Polski wymiar sprawiedliwości nie został zbudowany na wzorcach rosyjskich (choć długo pod ich wpływem pozostawał), ale czerpie z łacińskiej kultury prawnej.
Nie wiadomo, kto i kiedy po raz pierwszy nazwał prokuratora śledczym, ale we współczesnej polszczyźnie słowo to zrobiło zawrotną karierę. Żaden słownik języka polskiego ani żadna polska ustawa nie nazywa prokuratorów śledczymi, ale w mediach tak się właśnie o nich mówi i pisze (by zacytować choćby „Rzeczpospolitą”: „Śledczy chcą surowszej kary dla skazanych za szpiegostwo na rzecz Rosji”). Co więcej, słowo „śledczy” bywa używane w dokumentach państwowych, a próby zwalczania tego zjawiska straciły sens, odkąd najwyżsi rangą prokuratorzy sami tak zaczęli publicznie nazywać swoich kolegów. Sprawa wydaje się więc przegrana: dla przeciętnego Polaka i dla przeciętnego prawnika prokurator to po prostu śledczy. Czy jednak słusznie? I dlaczego prokuratorzy nie lubią, gdy tak się ich nazywa?
Słowo „śledczy” to najprawdopodobniej spolszczenie rosyjskiego rzeczownika следователь (czytaj: sliedowatiel), który prawnicy starszego i średniego pokolenia zapamiętali z obowiązkowego niegdyś lektoratu języka rosyjskiego. Szkopuł w tym, że w Rosji i w ZSRR słowo следователь nigdy nie oznaczało prokuratora, ale specyficzny dla rosyjskiej procedury organ postępowania karnego. Funkcjonariusz ten rzeczywiście, jak nazwa wskazuje, prowadzi śledztwo (ros. расследование), a w tym zakresie wykonuje osobiście czynności wymagające wiedzy kryminalistycznej (oględziny, przeszukania itp.). Jednak следователь podlega...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta