Płynie woda, zmywa front
Pod naporem powodzi rosyjskie wojska porzucają swoje pozycje, ale i cywilnych mieszkańców.
– Piszą do nas: „Rodzina czteroosobowa, ratujcie!”. Po kilku godzinach przychodzi nowa informacja: „Dziadek już utonął. Rodzina: trzy osoby”. Takich wiadomości dostajemy dużo – opowiada dziennikarzom Jarosław, koordynator internetowego czatu z miejscowości Oleszki na okupowanym brzegu Dniepru.
Okupanci okazali się tak samo zaskoczeni falą powodziową, jak i Ukraińcy na zachodnim brzegu. Teraz wycofują się, zostawiając za sobą mieszkańców.
Chaos pod okupacją
„Starcy, jeśli nie dali rady wejść na dach, pływają po ulicach, nieżywi, twarzą w dół. Wolontariusze, przepływając obok, wyłączają silniki, żeby nie zahaczyć ich śrubą. Galaktyczny koszmar” – piszą w czatach mieszkańcy Hołej Pristani, drugiej miejscowości na wschodnim brzegu.
Ze wszystkich okupowanych i zalanych miejscowości informują, że rosyjskie posterunki ustawione już w głębi lądu nie przepuszczają mieszkańców, jeśli nie mają rosyjskich dokumentów. Po ponad roku okupacji posiada je ok. 10 proc. Teraz posiadaczy ukraińskich dokumentów zawracają na zalane tereny.
W dodatku na przykład w Oleszkach okupacyjne władze w ogóle nie pozwalały wyjeżdżać mieszkańcom, każąc czekać. W końcu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta