Sztuka rządzenia emocjami
Wyborców coraz mniej interesuje spokój, czekają na krwawą walkę.
Polityka to działanie na rzecz dobra wspólnego, sztuka rządzenia, w której liczy się dobro ogółu. Definicję zaproponowaną przez Arystotelesa ponad 2000 lat temu znają wszyscy studenci politologii. To pojęcie na wskroś idealistyczne, ale również bazujące na pewnym moralnym imperatywie i wartościach, którymi powinni cechować się politycy. Tyle że takiej polityki już nie ma. Z kolei Max Weber, niemiecki socjolog żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku, w swoim eseju „Polityka jako zawód i powołanie” zaproponował diametralnie inną definicję polityki, jako „dążenie do udziału we władzy lub do wywierania wpływu na podział władzy (…)”. Znowu, takiej polityki także już nie ma.
Ale już kiedy obserwuje się polską scenę polityczną na cztery miesiące przed wyborami parlamentarnymi, oczywistym jest, że z jednej strony nikogo nie interesuje dobro...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta