Dumka na dwie rakiety
Iga Świątek przegrała emocjonalny ćwierćfinał Wimbledonu z Eliną Switoliną. Brytyjskie trybuny się cieszyły, Ukrainka nie dowierzała, Iga przyjęła porażkę godnie.
W kwestiach dramaturgicznych, ten wtorkowy tenisowy spektakl był bez zarzutu. Dwa różne style, dwie osobowości, różnica wieku i doświadczenia, inna faza kariery. Z jednej strony młoda matka z misją odbudowania przerwanej przez macierzyństwo kariery, z drugiej arcyambitna dziewczyna, jeszcze niedawno nastolatka, na której barkach leży od kilkunastu miesięcy liderowanie światowemu tenisowi od czasu odejścia Ashleigh Barty.
No i jeszcze sam Wimbledon, z trawą, którą można kochać, ale też nie znosić. Wydawało się, że Iga zaczyna w tym roku dostrzegać możliwości osiągania dobrych wyników na tej kapryśnej nawierzchni, ale mecz ze Switoliną pokazał, że do zrobienia zostało jeszcze wiele. Główna nauka z ćwierćfinału, to nauka cierpliwości. Iga Świątek jest świetna w chwilach, gdy czuje swobodę, może rządzić na korcie, ale gdy ktoś potrafi stawiać długi opór, jeszcze się gubi.
Rozproszona Iga
We wtorkowe popołudnie Elina Switolina przypomniała, że wygrywała z najlepszymi na świecie dzięki rewelacyjnej obronie i konsekwencji. Mało kto pamięta, że nigdy nie bała się meczów z liderkami rankingu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta