Brazylijska ziemia obiecana
Afrykańscy niewolnicy, od XVIII wieku chłopi, robotnicy, ale też urzędnicy z Europy różnych nacji, konfederaci z wojny secesyjnej, pod koniec XIX wieku także Polacy, w XX wieku polityczni oponenci nazistów i Żydzi, po II wojnie światowej hitlerowscy bonzowie, a w naszych czasach Wenezuelczycy – wszyscy z oczami wbitymi w brazylijski raj.
Pierwsi zza oceanu dotarli tu portugalscy żeglarze, mimo że na ich mapach próżno by szukać wybrzeża brazylijskiego. W ostatnich dniach kwietnia 1500 r. na plażach w okolicach dzisiejszego Porto Seguro naprzeciw przybyszom Pedro Álvareza Cabrala wyszli miejscowi. „Brązowi, nadzy, z łukami w ręce”, donosiło w liście do króla w Lizbonie pierwsze pióro wyprawy, niejaki Pêro Vaz de Caminha. Jeden z Portugalczyków rzucił w kierunku tubylców swoje nakrycie głowy. W odpowiedzi w kierunku Europejczyków „popłynął pióropusz z ptasich piór”, zanotował Caminha. Jakby powiało wymianą poglądów.
Cabral odkrycie zawdzięczał przypadkowi. Portugalczyk tylko dlatego wylądował na wybrzeżu Pindoramy, jak większość Indian określała swój kraj, ponieważ żeglując na dalekim zachodnim Atlantyku, dostał się w zasięg korzystnych wiatrów, choć planował przecież opłynięcie Afryki w przeciwnym kierunku, by dotrzeć do wymarzonych Indii. Cabral nie miał nawet pojęcia, czy kotwicę zarzucił na wyspie, czy na stałym lądzie.
Król przeczytał raport kronikarza od deski do deski, włożył do szuflady, skąd papier trafił do archiwum w Lizbonie. Tam pokrywał się kurzem stuleci i dopiero w 1817 r. wypłynął na światło dzienne – jako pierwszy dokument w historii Brazylii, a zarazem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta