Nawet Federer bił brawo
Hubert Hurkacz po zaciętym finale z Andriejem Rublowem odniósł w Szanghaju siódme zwycięstwo w ATP Tour, drugie w tym roku. To dobry powód, żeby polski tenisista z wiarą myślał o udziale w turnieju Masters.
Przez minionych kilkanaście dni można było dostrzec, że powrót wielkiego tenisa do Państwa Środka niezmiernie sprzyjał polskim gwiazdom. Tydzień temu ważny turniej w Pekinie wygrała Iga Świątek, a teraz efektowny puchar ze wszystkimi miłymi sercu oraz kontu bankowemu przyległościami odebrał w Szanghaju Hurkacz.
Drogę do sukcesu miał niełatwą, ale mimo trudów długiej rywalizacji w powiększonym do dziesięciu dni turnieju z cyklu ATP Masters 1000, a także kilku zaciętych spotkań poprzedzających mecz o tytuł z Andriejem Rublowem świetnie dał sobie radę. Znów był tym tenisistą, który w pełni potrafi czerpać z ogromnego talentu serwisowego, ma świetną kondycję oraz zachowuje chłodną głowę nawet w najgorętszych chwilach zaciętych setów.
Finał zakończył wynikiem 6:3, 3:6, 7:6 (10-8). Polak z Rosjaninem grali nieco ponad dwie godziny (to jak na trzy wyrównane sety nie jest długo), bo obaj byli nastawieni bojowo i wielu długich wymian w chińskiej hali nie oglądano.
Hurkacz nie był żelaznym kandydatem do wygranej, nie tylko z racji 17. pozycji w rankingu, o dziesięć miejsc niżej niż przeciwnik. Choć obaj byli przed meczem w Szanghaju na remis (2-2), to energia Rosjanina pokazywana we wcześniejszych meczach z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta