Zły przykład w dobrej sprawie
Problem aresztów wymaga zmiany systemowej. Nowa polityka karna jedynie minimalnie go złagodziła.
Najzdrowsze dla prawa jest, kiedy politycy trzymają się od niego z daleka. To jednak, co jest dobre dla prawa, nie zawsze cenią politycy. Oni lubią je wykorzystywać jako trampolinę do własnej popularności. Niechęć prawników do polityki wynika z przekonania, że obowiązujące przepisy powinny być pochodną wiedzy i rozsądku, a zapadające orzeczenia konsekwencją właściwego stosowania prawa. Dla polityków często motywem decyzji bywają słupki poparcia wyborców, co często ani z nauką prawa, ani z rozsądkiem nie ma nic wspólnego.
Ma, czego chciał?
Zasada niezawisłości trzeciej władzy ma chronić wymiar sprawiedliwości przed zakusami polityków, ale nigdy nie da się całkowicie oddzielić prawa od polityki. Jasne jest, że ludzie obawiają się przestępczości i poprą polityka deklarującego zapewnienie im bezpieczeństwa. Zrozumiał to doskonale Zbigniew Ziobro, który epatował niebezpieczeństwami związanymi z przestępczością, a jako antidotum proponował masowe areszty i zaostrzenie kar więzienia. Choć z nauką prawa nie miało to wiele wspólnego, ta populistyczna narracja działała i ludzie oddawali na niego głos.
Polityk dotrzymał słowa, doprowadzając stosowanie tego środka zapobiegawczego do absurdu i zaostrzając zagrożenia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta