Jak Kamala Harris prowokowała Donalda Trumpa
Kandydatka demokratów na początek niemal zmusiła byłego prezydenta do uścisku dłoni. Potem wykorzystywała okazje, by zaprezentować siebie wyborcom i wyprowadzić Trumpa z równowagi
– Donald Trump pozostawił nam największe w historii bezrobocie, najgorszy od wojny domowej atak na demokrację, kraj w pandemii – mówiła prowokując przeciwnika do obrony, zamiast do odpowiedzi na konkretne pytania.
Powiedziała, że wyborcy wychodzą wcześniej z wieców Trumpa, bo są znudzeni, że dowódcy wojskowi uważają, że jest hańbą dla narodu, a zagraniczni przywódcy śmieją się z niego, i że nie może identyfikować się z klasą średnią, bo jego ojciec zostawił mu fortunę.
W uwagach końcowych, które są szansą dla kandydatów, by zwrócić się bezpośrednio do wyborców z przesłaniem, Donald Trump zamiast zaprezentować się wyborcom, atakował swoją rywalkę.
– Ona mówi, że zrobi to, że zrobi tamto. Ale czemu tego nie zrobiła tego od trzech i pół roku? – pytał były prezydent, podczas gdy Harris podsumowała debatę oraz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta