Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia
Każdy ma swoje ambicje i trzeba to wszystko pogodzić, a my przez kilka lat, będąc ze sobą w grupie, w gronie tych samych osób, mieliśmy naprawdę bardzo mało problemów, które musieliśmy rozwiązać – mówi „Rz” Marcin Janusz, siatkarz reprezentacji Polski, wicemistrz olimpijski z Paryża.
Wraca pan jeszcze myślami do niesamowitego olimpijskiego półfinału z USA?
Ciągle jestem o to pytany, więc siłą rzeczy wracam. Tyle się tam działo, że emocjami można byłoby obdzielić kilka turniejów. Z jednej strony było ogromne szczęście, ale też nieco smutku, bo kontuzja trochę mnie przestraszyła. Tej mieszanki emocji na pewno nie zapomnę do końca życia.
Srebro już dzisiaj cieszy?
Mnie cieszyło od początku. Byłem dumny z drogi, którą przeszliśmy jako drużyna, i to nie tylko podczas igrzysk, ale przez kilka lat przygotowań. Po to, żeby dotrzeć do tego punktu, myśleć o grze o medale, trzeba było wykonać mnóstwo pracy na treningach, grać w turniejach międzynarodowych, by przyzwyczaić się do najwyższego poziomu. Bardzo doceniam srebrny medal. W pewnym sensie czuję niedosyt, bo zawsze mogłoby być lepiej, jednak nie staram się w ten sposób patrzeć na sport. Wychodzę, robię to, co potrafię najlepiej, a jako drużyna daliśmy z siebie w Paryżu wszystko. Wystarczyło to na drugie miejsce...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta