A w sądach brakuje rąk do pracy
Konkursy na asystentów sędziego cieszą się coraz mniejszą popularnością. Co potencjalnym kandydatom oferuje ta praca? Czy mają potem szansę zostać sędzią?
Niskie zarobki, nieelastyczny czas pracy, niedoinformowanie o konkursach i perspektywach – to problemy asystentów sędziego. Ich rozwiązanie nie tylko pozwoliłoby na rozwój tej potrzebnej sądownictwu grupy zawodowej, ale też znacząco przyśpieszyło tryby sprawiedliwości. Czego więc potrzeba, by i asystent był syty, i sądownictwo całe?
Ludzie od kreciej roboty?
Najpierw niekończąca się opowieść, czyli problem obciążonych sądów. Przyczyną jest m.in. natłok czynności, naturalnie ważnych i wymagających kompetencji, ale często mozolnych, powtarzalnych i mnożących się przy każdej sprawie, jaka trafia na wokandę. Powierzanie ich wykształconym specjalistom, którzy jedną nogą stoją już w zawodzie sędziowskim, to, jak się zdaje, najlepsze rozwiązanie.
– Sądownictwo potrzebuje wysoko wykwalifikowanych pracowników, którym powierzyć można czynności pomocnicze przy sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości, takie jak wydawanie zarządzeń w trybie art. 472 kodeksu postępowania cywilnego, przygotowywanie rozpraw i projektów orzeczeń czy analiza orzecznictwa. Wielotomowe sprawy – jak choćby te o stwierdzenie nabycia spadku, w których nieraz trzeba sprawdzić, czy kilkudziesięciu uczestników postępowania żyje – wymagają poświęcenia ogromu czasu na czynności przed przystąpieniem do przygotowania rozstrzygnięcia – mówi „Rzeczpospolitej” sędzia Marek Kamionka,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta