Politycy wciąż łatwym łupem hakerów
Nie tylko w USA, ale i w Europie politycy nie zawsze poważnie podchodzą do kwestii cyberbezpieczeństwa. Także w Polsce przykłady można mnożyć. Popularny „grzech” to choćby przyklejanie do sprzętu karteczek z numerem PIN.
Światowymi mediami wstrząsnęła informacja, że do grupy dyskusyjnej na Signalu, na której czołowi decydenci w USA rozmawiali o ataku na Jemen, Michael Waltz, doradca do spraw cyberbezpieczeństwa, dodał Jeffreya Goldberga, dziennikarza „The Atlantic”. Z kolei Pete Hegseth miał na niej wysłać szczegółowe plany ataku, ze wskazaniem celów i środków, jakie mają być wykorzystane.
Kompromitująca treść rozmów, które „wyciekły ”
Kluczowa jest jednak nie tyle sprawa przypadkowego dodania reportera do grupy dla polityków, ale sam fakt, że tak ważne sprawy były omawiane za pośrednictwem komunikatora internetowego, który – choć szyfrowany i dający dość duży poziom dyskrecji, nie jest jednak odpowiednim miejscem na przekazywanie tak poufnych informacji. I nie jest to pierwszy przypadek zza oceanu, gdy wyciekły treści rozmów między ważnymi politykami.
Jeszcze w 2016 r. podczas kampanii wyborczej zakończonej pierwszym zwycięstwem Donalda Trumpa, wyciekły e-maile ważnych przedstawicieli Partii Demokratycznej i sztabu Hilary Clinton. Treści były dla nich na tyle kompromitujące, że zdaniem niektórych ekspertów przyczyniły się do porażki kandydatki demokratów. Wiele wskazuje na to, że za tym atakiem stali Rosjanie.
Lecz i sztab Trumpa nie uniknął podobnych problemów w kampanii 2024 r. W październiku Politico informowało, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)