Wpływamy do czołówki świata
Obserwujemy stopniową odbudowę europejskiego sektora stoczniowego, głównie w obszarze okrętownictwa. W Europie utrzymała się też budowa statków wycieczkowych – mówi Marcin Ryngwelski, prezes spółki PGZ Stocznia Wojenna.
W 2017 r. Stocznia Marynarki Wojennej, bo tak się nazywała poprzedniczka Stoczni Wojennej, której jest pan prezesem, była w upadłości. Polska Grupa Zbrojeniowa kupiła ją wówczas za 220 mln zł. Teraz widzimy inwestycje, nową olbrzymią halę, a pod koniec ubiegłego roku podpisaliście umowę za ok. 1 mld zł na budowę okrętu Ratownik. Z czego wynika ta zmiana kondycji spółki?
To efekt podpisania wartej ponad 15 mld zł umowy na budowę trzech fregat w programie „Miecznik”. W przypadku tak znaczących kontraktów część środków jest zawsze przeznaczana na modernizację zakładu, który będzie realizował budowę okrętów, na przygotowanie odpowiedniego potencjału produkcyjnego.
Ile z tych kilkunastu miliardów złotych, które zapłaci w sumie Ministerstwo Obrony Narodowej, zostało przeznaczone na inwestycje w Stoczni Wojennej?
Zgodnie ze studium wykonalności okręty tej klasy nie mogą być produkowane na zewnątrz, na powietrzu, ze względu na stopień zaawansowania technicznego i wymogi bezpieczeństwa. Powstający okręt nie powinien być widoczny z przestrzeni publicznej. Dlatego zbudowaliśmy jedną z najnowocześniejszych tego typu hal w Europie, co uniezależnia proces budowy od warunków atmosferycznych. Łączne inwestycje to nie więcej niż 2,5 proc. wartości kontraktu, czyli 300–400 mln zł,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
