Ucięta ukraińska głowa
„Czerwone i czarne” Stendhala w reżyserii Bartosza Szydłowskiego to nie tylko opowieść o awansie. To sądowy thriller o rewolucyjnym marzeniu w geopolityce.
Pytanie „gdzie i kiedy to się właściwie dzieje?”z początku może nie chodzi po głowach widzów – oglądają przecież bohaterów Stendhala w kostiumach z jego epoki. Odpowiedź objawi się w formie suspensu, co jest dodatkową atrakcją, choć przesłanie dla nas, współczesnych, jest raczej wstydliwe. Chyba że to wciąż ostrzeżenie, a nie już głos zza grobu.
Pokój przesłuchań
Wcześniej jednak uderzy jak piorun nóż gilotyny. Tego w spektaklu nie widać, ale głowę Juliana Sorela oglądamy. Trzyma ją Paweł Smagała, grający kogoś w rodzaju operowego komentatora, który z wysokości galerii ponad widownią w Łaźni Nowej monologuje i podśpiewuje o niedoli i losie tego, który próbował wychylić głowę ponad poziom społeczny, jaki mu przypisano, bo wziął sobie do serca ideały rewolucji francuskiej i czasów Napoleona. Tak jak on chciał chodzić nie tylko po alejach Paryża, lecz także wejść na jego salony. I owszem: wszedł, również do sypialni kobiet z kręgu najbardziej wpływowych, a to już nie mogło się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
