W życiu publicznym uchodzi to, na co pozwalamy
Czy jesteśmy skazani na marność polityki? Jej skupienie na prywatnych interesach, zamiast na rozwiązywaniu problemów? Mam nadzieję, że nie.
Co robi ministra do spraw społeczeństwa obywatelskiego, gdy organizacje zapewniające w Polsce czasów zagrożenia wojną podstawową pomoc dla uchodźców tracą połowę lub większość budżetu? Zapewnia, że wszystko będzie dobrze i sytuacja jest pod kontrolą. A gdy mogła być po miesiącu ponownie zapytana o tę sprawę, podczas spotkania Rady Działalności Pożytku Publicznego, która jest jej organem opiniodawczo-doradczym, stoi w Wielbarku (woj. warmińsko-mazurskie) za kandydatem w wyborach prezydenckich – Szymonem Hołownią – z napisem „To LUDZIE są najważniejsi”.
W czerwcu, w ramach polskiej prezydencji w Unii Europejskiej zorganizuje konferencję o roli organizacji społeczeństwa obywatelskiego w zapewnianiu odporności na kryzysy. A przynajmniej tak zapowiada. A całkiem niedawno jednorazowy program rządowy „Moc małych społeczności”, którego jest twarzą, był obwożony po całej Polsce. Towarzyszyły mu czasem spotkania z działaczami jej partii. Programu wciąż nie ogłoszono. Stawiam, że stanie się to przed Wielkanocą. By polskie rodziny miały o czym rozmawiać przy świątecznym stole.
O co mi właściwie chodzi? Czemu to akurat ta ministra mi podpadła? Gdyby chodziło o jedną osobę i odosobniony przypadek, tobym czytelnikom nie zawracała głowy. Niestety, jest on reprezentatywny dla polskiej, wyborczej rzeczywistości. Jak Polska długa i szeroka, zasoby publiczne są wykorzystywane w kampaniach wyborczych przez wszystkie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)