Co ma wspólnego migracja z rodzeniem dzieci?
Rządy nie troszczą się o ludzi, ale jedynie o funkcjonowanie gospodarki.
W 2015 roku Angela Merkel, wówczas kanclerz Niemiec, stanęła przed dziennikarzami i powiedziała: „Wir schaffen das”, co znaczy „Damy radę” – w kontekście migrantów. Rok później stwierdziła, że przesadziła i wolałaby więcej tego zdania nie powtarzać. Wszyscy obserwujemy problemy związane z migracją w Europie Zachodniej: brak asymilacji, niechęć do pracy, życie z zasiłków, spadek bezpieczeństwa itd. A mimo to migracji w Europie Zachodniej nie zatrzymano. Dlaczego? Ponieważ nie ma tam dzieci. A dlaczego ich nie ma? Bo nie ma jak ich mieć.
Coraz mniej się rodzi
Jak wygląda nasz model społeczno-gospodarczy? Postawię tezę, że nie sprzyja on prokreacji. Spójrzmy na jakikolwiek kraj z kapitalistyczną gospodarką: gdzie notuje się wzrost dzietności? Nigdzie. Japonia to kraj starzejącego się społeczeństwa, które stopniowo wymiera. Chiny mogły zrezygnować z polityki jednego dziecka, ponieważ kapitalizm i tak nie sprzyja dzietności. Obecnie jedno z najludniejszych państw świata (dziś są to Indie) ma problemy demograficzne, a spadek populacji zwiastuje problemy gospodarcze. W Europie jest podobnie – nawet Polska notowała za czasów PRL wysoką dzietność, ale zmiana ustroju przyniosła załamanie demograficzne.
Dla kapitalistycznej gospodarki ciągły wzrost populacji wydaje się pożądany. Z jednej strony kapitalizm w klasycznej, przemysłowej formie opiera się na dużej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)