Żołnierz z granicy broni się sam
W interesie migranta, przeciwko żołnierzowi, który go zatrzymywał – nadgorliwe działanie prokuratury.
Żandarmeria Wojskowa, analizując nagrania z 10 lipca przedstawiające incydent na granicy polsko-białoruskiej, nie dopatrzyła się winy żołnierza. Mimo to śledztwo z urzędu wszczęła białostocka prokuratura i od razu założyła, że żołnierz nadużył uprawnień – miał pobić migranta kolbą karabinu (to wersja podana przez serwis Onet.pl, prokuratura jej nie potwierdziła).
Okazuje się, że nikt nie wziął w obronę żołnierza. Śledztwo w sprawie napaści na niego (został uderzony w oko) wszczęto dopiero po złożonym przez niego zawiadomieniu.
– Powinny być od razu wszczęte dwa odrębne śledztwa. Tu był ogromny pośpiech i nadgorliwość – ocenia doświadczony prokurator.
Co więcej, biegły badający Afgańczyka ocenił jego obrażenia jako trwające poniżej siedmiu dni. W takich przypadkach prokuratura odsyła poszkodowanego na drogę prywatnoskargową i nie prowadzi sprawy z urzędu.
Cudzoziemiec przebywa w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców. Decyzja w sprawie jego deportacji nie zapadła.


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)