Wersja Afgańczyka, wersja żołnierza
Prokuratura od razu założyła, że winny jest żołnierz, który miał pobić migranta. Dlaczego nikt nie wziął go w obronę?
Chodzi o zdarzenie na granicy z Białorusią z 10 lipca wieczorem, kiedy grupa migrantów wdarła się na teren Polski. 14 lipca „Onet” na podstawie swoich „nieoficjalnych źródeł w wojsku” napisał, że żołnierz „miał strzelać gumowymi pociskami w stronę uciekającego Afgańczyka, a gdy ten upadł na ziemię, zaczął zadawać mu ciosy kolbą karabinu”. Portal twierdzi, że widział nagranie – nie opisał jednak przebiegu zdarzenia.
Okazuje się, że już na drugi dzień wszczęto śledztwo o przekroczenie uprawnień przez żołnierza – dziś wygląda na to, że na wyrost. Dlaczego? Biegły we wstępnej opinii ocenił, że migrant doznał obrażeń trwających do siedmiu dni – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. W takim przypadku z zasady sprawy nie prowadzi się z urzędu, lecz co najwyżej na wniosek osoby.
Tym, czy i jak ucierpiał żołnierz, nikt się nie zajął – do czasu, aż on sam to wymusił, składając osobiście zawiadomienie o napaści na niego.
– W podobnych sytuacjach zasadą jest, że użycie broni palnej na służbie bada Żandarmeria Wojskowa. Po stwierdzeniu, że mogło dojść do przekroczenia uprawnień, zgromadzone materiały wraz z taką konkluzją, przekazuje prokuraturze – mówi nam doświadczony prokurator. – Jeżeli już, to powinny być od razu wszczęte dwa odrębne śledztwa. Tu był ogromny pośpiech i nadgorliwość – ocenia.
Pospieszne działanie
W rejonie Michałowa grupa dziewięciu migrantów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
