Sądy muszą być nowoczesne
Trudno nie zauważyć, jak bardzo sądy odstają od obecnych standardów technologicznych i organizacyjnych.
Praca w sądach coraz bardziej przypomina pracę w kopalni. Na korytarzach huczą ciężkie wózki pełne akt, z trudem popychane przez pracowników. Bo każda sprawa może mieć kilka tomów akt, pełnych „absolutnie niezbędnych” kserokopii i wydruków z internetu. Prawie w każdej są wnioski o biegłych, o przesłuchanie świadków lub zwrócenie się do kilku urzędów. Dlatego czas trwania przeciętnej sprawy nieustannie się wydłuża, co słusznie irytuje obywateli i deprecjonuje wymiar sprawiedliwości.
Wydawać by się mogło, że w takiej sytuacji należy rozważyć, co jest konieczne, i szybko to poprawić, a co zbędne, usunąć jak najszybciej. Klasyczna metoda naprawiania wszystkiego to rzeczy ważne poprawić, a rzeczy nieistotne oddzielić od istotnych, aby nie marnować na nie czasu i zasobów.
Tymczasem eksperci decydujący o legislacji i zarządzaniu sprawiedliwością sądową wydają się podążać w stronę przeciwną, chociaż widać, jak niewiele działa z tego, co proponują. Zamiast poszukiwać przyczyn niesprawności procesów sądowych i sposobów ich usunięcia – prowadzą dyskusje rodem z Monachomachii. Wyższość mnichów stworzonych przez Krasickiego polega na tym, że mieli wątpliwości, a swoje racje chcieli wykazać i sprawdzić na dyspucie:
Naprzód Gaudenty, pozdrowiwszy żwawo:
„Ojcowie – rzecze – czas pokazać światu,
Kto ma z nas lepsze do nauki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)