Służba na ziemi niczyjej
POŁUDNIOWY LIBAN
Międzynarodowe siły pokojowe utworzone po to, by nadzorować wycofanie wojsk izraelskich, od 20 lat czekają na pokój, którego mają strzec
Służba na ziemi niczyjej
JAROSłAW KOCISZEWSKI
z południowego libanu
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy po przekroczeniu granicy izraelsko-libańskiej, są niezliczone punkty kontrolne i bramki rozrzucone wzdłuż wąskich, zniszczonych dróg wijących się na zielonych zboczach gór na południe od rzeki Litani. Tu nie ma linii frontu, a o statusie danego kawałka ziemi można się zorientować po mundurach żołnierzy odpowiedzialnych za kolejne posterunki. Są tu więc Izraelczycy, przedstawiciele współpracującej z państwem żydowskim tzw. Armii Południowego Libanu, wojskowi legalnej armii Libanu oraz żołnierze w błękitnych hełmach, czyli siły pokojowe ONZ - UNIFIL.
I zraelczycy kontrolujący szeroką na 12 kilometrów strefę buforową w południowym Libanie zadowalają się obserwowaniem sytuacji z fortyfikacji zbudowanych na górujących nad okolicą wzniesieniach. Kontakt z żołnierzami armii państwa żydowskiego kończy się po przekroczeniu granicy niedaleko kibucu Rosz Hanikra nad Morzem Śródziemnym. Znudzeni wartownicy i wartowniczki bez pośpiechu sprawdzają dokumenty i przepustki -- dziennikarz z zagranicy musi podpisać zobowiązanie, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta