Tajemnice rodu Lutosławskich
O czym nie chciał opowiadać kompozytor
Tajemnice rodu Lutosławskich
JACEK MARCZYńSKI
Witold Lutosławski przemawiał do nas swoją muzyką. Znakomicie skonstruowaną, operfekcyjnie wyważonych proporcjach, a przy tym przepełnioną emocjami i uczuciami. W niej zawarł swój świat, który chciał przedstawić odbiorcy. Niechętnie natomiast godził się na opowieści o sobie samym.
Wydawało się, iż był człowiekiem, który starannie strzegł prywatności. Z rzadka zagłębiał się też w rodzinną przeszłość, zresztą przez dziesięciolecia PRL-unie bardzo mógł opowiadać oswoich przodkach, a nawet o swoim bracie. A przecież poznanie dziejów tej rodziny pozwala lepiej zrozumieć postawę zarówno życiową, jak i twórczą jednego z najbardziej utalentowanych przedstawicieli rodu Lutosławskich.
Ukazały się niedawno dwie książki, które w sposób interesujący uzupełniają znany dotychczas częściowo wizerunek kompozytora. Pierwszą z nich "Witold Lutosławski -- Postscriptum" wydała Fundacja Zeszytów Literackich, drugą "Lutosławscy w kulturze polskiej" przygotowano dzięki staraniom Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Przyrody w Drozdowie. Można się oczywiście zastanawiać, dlaczego niewielka placówka muzealna, z muzyką niewiele mająca wspólnego, zajmuje się przodkami kompozytora. Rzecz jednak jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta