W domu trzeba ojca
W centrum stolicy Mołdawii, gdzie w ostatnich dniach studenci walczyli z policją, jest sporo drogich sklepów, restauracji i samochodów. Poza centrum - morze biednych blokowisk.
W domu trzeba ojca
750-tysięczny Kiszyniów jest miastem pełnym uroku. W środku miasta jest monumentalny bulwar Stefana Wielkiego z dobrymi sklepami, bankami, budynkami rządowymi. Wokół szachownica ulic z uroczymi, parterowymi, starymi domami (na zdjęciu).
FOT. (C) VALERII CORCIMARI
BOGUMIł LUFT z Kiszyniowa
- W telewizji mołdawskiej ludzie mówili po rumuńsku, jak my, ale mówili jak ludzie wolni, to było fascynujące - wspomina Lorena, w końcu lat osiemdziesiątych studentka fizyki Uniwersytetu w Jassach, dziś dziennikarska gwiazda w Kiszyniowie.
Wówczas Rumunów fascynowała wolność słowa w sąsiedniej Mołdawskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej. Tam dojrzała już pieriestrojka i głasnost, a u nich trwała aberracyjna dyktatura Nicolae Ceausescu. Różnicę doceniali telewidzowie na wschodnich kresach kraju (w tym w 300-tysięcznym mieście Jassy), którzy mogli odbierać program z Kiszyniowa i nie widzieli powodu, by przestrajać choć na chwilę odbiorniki na propagandowe nudziarstwo z Bukaresztu.
Granica bez paszportu
Już po upadku Ceausescu, w sierpniu 1991...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta