Jak upadło królestwo
Jak upadło królestwo
Gdy eksperyment pokazał, że kusze już nie tylko rycerza w zbroi - jak dawniej - nie przebijają, ale nawet skóry nagusa nie drasną, podjęto program naprawy MACIEJ RADWAN RYBIŃSKI
Ilustrował Andrzej Jacyszyn
Było sobie pewnego razu Królestwo Bobasańskie, ani duże, ani małe, tylko takie w sam raz. Król rządził rozważnie, jego poddani krzątali się wokół swoich spraw, a wszystkich broniła przed zakusami mocarstw ościennych armia, której jądrem była doborowa jednostka kuszników. Kusznicy wyposażeni byli, jak nazwa wskazuje, w kusze. Były rodzimej produkcji i niezwykle wysokiej jakości. Żadna inna kusza nie była w stanie przebić na wylot rycerza w pełnej zbroi, a bobasańska mogła nawet dwóch, jeśli się tylko właściwie ustawili.
Właścicielem manufaktury kuszniczej był niejaki Mścisław Szędzieliwy, kusznikorób z dziada pradziada, któren jednakowoż wyrób kusz znacznie udoskonalił i z małego warsztaciku przodków utworzył poważny zakład produkcyjny, dający chleb z omastą wielu okolicznym rodzinom wyrobniczym. Doszedł też Szędzieliwy do znacznego majątku, pałac...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta