Nie siedzieć, nie czekać
Nie siedzieć, nie czekać
Rolnictwo Estremadury jest bardzo uzależnione od unijnej pomocy
Zdjęcia: Grzegorz Hawałej
Małgorzata Tryc-Ostrowska
Estremadurczycy wiedzą, co znaczy być ubogim krewnym. Ich rolnicza kraina zawsze była najbiedniejszym regionem Hiszpanii. Członkostwo w Unii Europejskiej tego nie zmieniło. Ale dzisiejsza bieda ma się do tej sprzed 18 lat jak dzień do nocy.
Gdy do "15" dołączy 10 nie za bogatych państw, Estremadura od razu podskoczy w europejskich rankingach, a jej mieszkańcy poczują się zamożniejsi. W rywalizacji o unijne fundusze będzie wprawdzie większa konkurencja, ale to nie przeszkadza im życzliwie patrzeć na nowych członków.
- Zdajemy sobie sprawę - mówi Francisco Perez Urban, dyrektor ds. dziedzictwa kulturowego w lokalnym rządzie - że pieniądze nie zawsze będą napływały w takiej ilości jak teraz, że w przyszłości i my będziemy płacić. Ale to będzie oznaczało, że nasz status się poprawił.
Dla Estremadurczyków to powód do radości i do dumy. Kiedy w roku 1986 Hiszpania przystępowała w tandemie z Portugalią do EWG, w Meridzie, Badajoz, Caceres nie debatowano nad najkorzystniejszym systemem ważenia głosów, nie martwiono się o estremadurską tożsamość. Tutejszych polityków absorbowały inne sprawy, przyziemne w dosłownym znaczeniu, bo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta