Pomidorowy problem
Pomidorowy problem
- Znaleźliśmy się przed ścianą, jeśli chodzi od dalszy rozwój firmy.- mówi Mieczysław Wilkowicz, prezes spółki z Leonowa. FOT. ROBERT HORBACZEWSKI
Wyszli z milionowych długów, stworzyli spółkę pracowniczą, która od kilku lat przynosi zysk. Choć pomidory z Leonowa mają dobrą renomę i jest na nie zbyt, firma znalazła się przed ścianą. Nie tylko dlatego, że przyszło się zmierzyć z unijną konkurencją.
Anna Jończyk dyrektor gospodarstwa Leonów nie boi się o markę swoich pomidorów. Gdyby były złe, nikt by się pod nią nie podszywał. Tymczasem już w lutym w lubelskich warzywniakach widzi pomidory z karteczkami, na których sprzedawcy flamastrami dopisują: "z Leonowa". Ale oryginalne leonowskie pomidory są wówczas jeszcze zielone, a w sklepach pojawiają się dopiero w połowie marca. Ich renomę wykorzystują nie tylko straganiarze, ale też sieci handlowe. Spółka udokumentowała kilka takich przypadków. - Ostatnio w gospodarstwie pod Białymstokiem podrabiano nawet nasze firmowe kartony - dodaje Mieczysław Wilkowicz, prezes spółki.
Na zbyt firma nie narzeka. W 2003 r. sprzedała 6 tys. ton pomidorów i 2 tys. ton...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta