Za(ł)amanie w urazówce
Z(A)ŁAMANIE W URAZÓWCE
Na założenie gipsu na złamaną nogę trzeba w stołecznych szpitalach czekać coraz dłużej
FOT. BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI
Karetki z ofiarami wypadków jeżdżące od szpitala do szpitala, pacjenci ze złamanymi rękami odsyłani do sąsiednich placówek albo czekający w wielogodzinnych kolejkach - to nie apokaliptyczna wizja, ale rzeczywistość stołecznych urazówek. Dyrektorzy szpitali albo ograniczają przyjęcia na oddziały urazowe albo w ogóle je zamykają. Powód - kontrakty z NFZ już wykonali, a pieniędzy na dodatkowych pacjentów nie dostaną.
Oddział urazowo-ortopedyczny jest zamknięty w Szpitalu Bródnowskim, w Bielańskim na urazówce trwa odkażanie, na Brzeskiej, na ortopedii, często brakuje wolnych miejsc, przy Barskiej "działa" tylko część łóżek. Te szpitale, które ograniczeń nie wprowadziły, z trudem radzą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta