Nasza stara towarzyszka cenzura
ROZMOWA Z TADEUSZEM KONWICKIM Nasza sara towarzyszka cenzura
Rz: Wiem, że niechętnie czytasz swoje książki po wydrukowaniu, nie oglądasz własnych filmów. Tym razem nie było wyjścia. Przy wznowieniu "Kalendarza i klepsydry" musiałeś jednak przeczytać na nowo te trzysta stron...
TADEUSZ KONWICKI: Nie to, że niechętnie czytam i niechętnie oglądam. Ja w ogóle nigdy nie czytałem po wydaniu swojej książki i nigdy nie widziałem na ekranie kinowym swojego filmu. Ktoś może na to powiedzieć: "No dobrze, ale ja pana widziałem na jakiejś premierze". Tak, przychodziłem na premiery, grzecznie się kłaniałem i jak tylko gasło światło, uciekałem. To wynika z pewnych moich cech charakteru, z wychowania wileńskiego, w którym asceza, powściągliwość i rodzaj honoru były obowiązujące. Toteż za bardzo nie wiem, czy tom z okładką zapowiadającą moją książkę to naprawdę moja książka.
Ale przez tę wileńską powściągliwość nawet nie wiedziałeś, co ci robili z tekstem: literówki, błędy, przekręcone wyrazy, opuszczone zdania.
O błędach nie miałem pojęcia. Myślałem, że tekst był idealnie podany, oczywiście poza ingerencjami cenzorskimi. Chociaż i tu spotykały mnie niespodzianki. Opowiem ci o pewnym zdarzeniu. Parę lat temu miałem wieczór autorski w Berlinie. Niemcy ubóstwiają tzw. Lesung, czyli czytanie przez autora fragmentów własnych dzieł. Ja, ponieważ nie jestem wielbicielem swojej prozy,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta