Śmierć nad laguną
Donna Leon: Na stałe od 1981 roku. Żyję życiem wenecjanki. Mówię po włosku, rozumiem dialekt wenecki, mam tu wielu przyjaciół.
Akcja wszystkich pani książek toczy się w Wenecji, a nie pozwala pani wydawać ich po włosku. Dlaczego?Ponieważ nie lubię być sławna. Tu nikt o mnie nic nie wie - i tak jest dobrze.
Przecież to niemożliwe. Te powieści wychodzą po angielsku, są tłumaczone na kilkanaście języków, ekranizowane i mieszkańcy Wenecji nigdy o nich nie słyszeli?Moi przyjaciele - oczywiście tak, ale sąsiedzi wiedzą tylko tyle, że piszę książki o Włoszech. I to wszystko. Człowiek powinien móc być sobą w miejscu, gdzie mieszka. Ja się nie kryguję ani nie udaję Grety Garbo. Naprawdę wolę być nikim. Myślę, że lepiej żyć w ten sposób. Listonosz mówi mi "ty", a nie "signora", i to mi odpowiada - jestem Amerykanką, lubię formy demokratyczne.
Czasami, kiedy stykam się ze światem angloamerykańskim tutaj, z bardzo bogatymi ludźmi, uświadamiam sobie, że my nie mieszkamy w tym samym mieście. Oni mieszkają na księżycu! Nie znają...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta