Więzień Rafał Wojaczek
Rafała Wojaczka ścigała milicja. Zamykała w areszcie albo po wyrokach sądu wsadzała do kryminału. W październiku 1967 roku przywieziono go do Ośrodka Pracy Więźniów we Wrocławiu, przy ul. Fiołkowej 38. A tam właśnie pracował Jan Chilarski. Wspomina Wojaczka jako młodego, wysokiego i bardzo sympA tycznego człowieka. Nie wiedział wtedy, kim Wojaczek jest i czym się zajmuje. Dopiero po paru dniach zorientował się, że to znany we Wrocławiu poeta. Procedura przyjęcia polegała na tym, że najpierw przechodziło się tzw. kwarantannę, kilka dni aklimA tyzacji, a później kierowano skazanego do odpowiedniej roboty. Z Wojaczkiem od razu pojawiły się kłopoty. Nie chciał iść do pracy. Został zakwalifikowany do tzw. konwoju bezpośredniego, czyli pod czujnym okiem strażników. A on się uparł, że nigdzie nie pójdzie. Kierowano go do budownictwa, a on protestował. Szefowie ośrodka dość szybko pojęli, że się wstydzi pokazać ludziom z zewnątrz. Był już we Wrocławiu znany i piekielnie się bał, by ktoś ze znajomych nie zobaczył...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta